Ciężkie i smutne czasy II wojny światowej. Stan ciągłego zagrożenia, brak perspektyw. Przewartościowanie wszystkich wartości. Śmierć, okupacja, holocaust, getto – to tylko niektóre słowa tak bardzo kojarzące się z tym czasem. W końcu miłość. Dziwne jest pisać o uczuciu w dymie ognia, huku bomb, łapanek i krwi. Miłość jednak jak mówi Pismo, wszystko zniesie, wszystko przetrzyma. Tak było właśnie w przypadku lekarza Szpitala Żydowskiego w Tarnowie dr Salomona Lustinga do młodej pielęgniarki Chajki Argand.
Doktor w swojej pracy niejednokrotnie wykazywał się heroizmem. Razem z nielicznym personelem tarnowskiego szpitala ratował Żydów.
W szpitalu – przestrzeni wojennego bólu i smutku poznał Chajkę, która podobnie jak on z poświęceniem i ogromnym zaangażowaniem pomagała ratować współbraci. Z chwilą wybuchu wojny planowali ślub. W szpitalu pozostali do samego końca.
Wiedzieli, że byli potrzebni. Nie mogli zostawić pacjentów bez opieki. Razem leczyli, pomagali nawet w chwili utworzenia przez gestapowców getta w 1942 r. Mogli uciec. Mieli ku temu wiele sposobności. Personel medyczny był po prostu potrzebny. Oni jednak nie mogli tego zrobić. Nie mogli sobie wyobrazić, że zostawiają samych ludzi. Miłość do siebie, miłość do pacjentów i swojej pracy była ponad strachem i niepewnością. Szukali możliwości, rozwiązań, byli ciągle w gotowości. Chajka z narażeniem swojego życia, w ukryciu tłumaczyła innym mieszkańcom getta wiadomości z frontu, jakie nadawane były przez radio BBC. Były to jedyne chwile nadziei dla chorych i personelu Szpitala Żydowskiego. Chajka chciała przywrócić godność człowiekowi i nie odbierać mu tego, co trzymało go przy życiu – nadziei, że może kiedyś, może jutro za tydzień, miesiąc świat znowu wróci do normalności, że wszystko będzie dobrze. Likwidacja getta nastąpiła szybko, w 1943 r. Koniec. Ostateczne rozwiązanie. Śmierć lekarzy nadziei, którzy połączeni miłością pozostali z chorymi do końca.
„Widzimy współcześnie odnawiający się głód ludzi prawdziwych. To znaczy żyjących w prawdzie i miłości; ludzi jasnych, przejrzystych, którzy mają oblicza prawdziwe, a nie zniekształcone kłamstwem.”
/ Stefan Wyszyński /