Bielatowicz urodził się w 1913 r. Zajmował się pisaniem. Jego życie było barwne, intensywne. W 1961 r. przebywa w Londynie. Być może z tęsknoty za swoją ojczyzną, miastem urodzenia wraca do czasów swojej młodości. Swoje wspomnienia zamieszcza w małej Książeczce, wydanej w 1961 r. w Londynie. Opisuje w niej wiele ciekawych historii.
Jedna z nich dotyczy pierwszej wielkiej miłości Jana, którą była młodziutka gimnazjalistka Irenka. Były lata 20 XX w. Dziewczyna spędzała wakacje w Rymanowie Zdroju. Jan niewiele się zastanawiając postanowił do niej pojechać. Jedynym środkiem lokomocji dla młodego Janka był rower, potocznie zwany Szczurołapem. Podróż została zaplanowana i zrealizowana. Niestety jej finał nie był pozytywny. Wyprawa barwnie opisana we wspomnieniach jest przykładem niezwykłego uczucia Janka do Ireny. Podróż przez Pilzno, Jasło i Krosno była podróżą do ukochanej. Jan chciał się z nią spotkać, być może pokazać jej, na co go stać. Udowodnić swoją tężyznę fizyczną. Pochwalić się rowerem…
Jakież wielkie było rozczarowanie młodego chłopca, gdy przyjechał do ukochanej, która jednak nie rzuciła mu się radośnie w ramiona i z podziwem zakochanej dziewczyny nie wyszeptała mu kocham cię. Scenariusz był zupełnie inny. Po przybyciu do celu swojej romantycznej podróży, Janek zobaczył swoją wybrankę na spacerze z innym. Irena przyjęła go bardzo chłodno. Była dla niego zimna i dla Jana oznaczało to jedno: Irenka nie będzie jego. Po tym powitaniu ze złamanym sercem udał się w drogę powrotną do Tarnowa.
Z pewnością była ona dłuższa i bardziej męcząca niż za pierwszym razem, gdy z radością w sercu pędził do swojej ukochanej. Tym razem jednak droga wiła się niemiłosiernie. Dla Bielatowicza smutno zakończyła się podróż do Rymanowa. Irena stała się dla niego pierwszą niespełnioną miłością, po której pozostały tylko wspomnienia w Książeczce.
„A więc Bóg ma jedynie moc wynagradzania wysiłków pozostających bez nagrody na tym świecie, wysiłków daremnych…”
/ Simone Weil /